Gabinet Szefowej

— Zapraszam. — Blada twarz elegancko ubranej kobiety, siedzącej za prostym biurkiem, przybiera ciepły, łagodny wyraz. W jej oczach możesz dostrzec ulgę.
Wskazuje ci ona długi korytarz, zaczynający się tuż za jej plecami. Niepewnie ruszasz w jego stronę. W twoim umyśle rodzą się coraz to nowe pytania, które nie pozwalają nawet na chwilę pełnego rozluźnienia.
Odgłos twoich kroków, odbijających się od lśniącej, jasnej podłogi, niesie się coraz dalej między wysokimi, bordowymi ścianami. Lekkie światło, sączące się z niewielkich szczelin w szarym suficie, nieśmiało oświetla to długie pomieszczenie o wyjątkowo prostym, wręcz surowym wystroju.
Wciąż nie będąc pewien swej decyzji, idziesz stale dalej, z każdym kolejnym ruchem znajdując się coraz bliżej celu, jakim są pięknie wyrzeźbione, ciemne drzwi z dębowego drewna. Gdy w końcu zatrzymujesz się tuż obok nich, czując przy tym delikatne podmuchy powietrza, wydostające się ze szczeliny tuż pod nimi, napełniasz swoje płuca sporym wdechem i naciskasz na chłodną, metalową klamkę.
Skrzydło z cichym skrzypnięciem ustępuje, ukazując rozległy i tonący w mroku gabinet. Jedynym źródłem światła jest cichutko żarzący się ogień, pochłaniający lont drobnej świeczki oraz syczący w kamiennym kominku. Cienie bogato zdobionych mebli ślizgają się po ciemnych panelach i tańczą na powierzchni szkarłatnej tapety, co chwilę zmieniając swe położenie.
Z początku boisz się przekroczyć niski próg tej dziwnej otchłani, ostatecznie jednak udaje ci się przełamać. Stawiasz kilka pierwszych nieśmiałych kroków. Czujesz, jak o twoją spiętą twarz uderza fala zatęchłego powietrza, przynosząc ze sobą niewyraźną woń kwiatów, przemieszaną z aromatem świeżych ziaren kawy oraz zapachem starego drewna.
Nagle, znad ogromnego, zawalonego stertami papieru, ciemnego biurka wyłania się złowroga sylwetka, ledwo oświetlana wątłym płomieniem fioletowej świecy. Z przerażeniem, malującym się na twej bladej twarzy, próbujesz jak najszybciej wycofać się z tej dziwacznej jamy, zamieszkiwanej najwyraźniej przez jakiegoś potwora. Drzwi jednakże trzaskają za tobą z wielkim hukiem. Wraz z nim znika twoja jedyna droga ucieczki.
Twe niespokojne ruchy zwracają uwagę niewielkiego kota, którego sierść kolorem przypomina noc. Z gracją zeskakuje on z puszystego, bordowego fotela i sennym krokiem rusza w twoją stronę, wbijając w ciebie zaintrygowane spojrzenie swych miodowych oczu.
Gwałtownie rozglądasz się po pomieszczeniu, szukając jakiegokolwiek sposobu ucieczki. Na twoje nieszczęście wszystkie okna są zasłonięte grubymi, ciemnymi zasłonami, nie przepuszczającymi nawet najmniejszego promienia słońca. Ściany znikają za ciągnącymi się we wszystkich kierunkach, wysokimi regałami, uginającymi się od niezmierzonej ilości książek, które są zmuszone podtrzymywać.
— Czego tu szukasz? — Pada głośne, zdecydowane pytanie. W głosie, należącym zapewne do postaci górującej ponad biurkiem, jesteś w stanie wychwycić pewną surowość, połączoną z nutką irytacji. Nie wyczuwasz w nim jednak chociażby cienia jakiejkolwiek groźby. To przekonuje cię do choć chwilowego uspokojenia się.
— Ja… — zaczynasz, lecz słowa grzęzną ci w gardle. Mimo gnębiących cię wcześniej pytań, teraz, gdy wreszcie masz szansę uzyskać na nie jednoznaczne odpowiedzi, nie wiesz tak naprawdę, co właściwie niegdyś tak cię trapiło.
Wtedy natrafiasz na wzrok osoby, której od jakiegoś czasu poszukiwałeś. W jej zielonych oczach, tłumionych przez maskę obojętności, przykrywającą całą twarz młodej kobiety, drzemie pewna łagodność, delikatność, której nie sposób ci zignorować. Koi ona nieco twe zszargane wiecznymi tajemnicami nerwy i pozwala otworzyć się jeszcze bardziej.
— Ja… jestem tutaj, by się czegoś o tobie dowiedzieć — odpowiadasz w końcu, po dłuższej chwili namysłu.
Lekko zmarszczone brwi twojej rozmówczyni wygładzają się, dzięki czemu jej wyraz twarzy łagodnieje.
— Witam w moich skromnych progach. — Jej oblicze zmienia się niemal o 180 stopni — z chłodnej i zdystansowanej osoby, nielubiącej zapewne niespodziewanych wizyt, przeradza się w ciepłą i bardzo pozytywnie wobec ciebie nastawioną dziewczynę.
Skinięciem dłoni zaprasza cię, abyś rozsiadł się na jednym z foteli otaczających prosty, drobny kominek. Czujesz pewną ulgę, gdy zyskujesz możliwość opadnięcia na miękki, satynowy materiał.
Tymczasem twoja towarzyszka znika na moment z twojego pola widzenia. Wpierw zaczyna cię ten fakt zastanawiać, jednak nie mija nawet minuta, a dziewczyna pojawia się z powrotem — z tacą ciasteczek i dwoma porcelanowymi filiżankami, po brzegi wypełnionymi gorącą herbatą, które stawia na małym stoliczku tuż przed tobą.
— To co chcesz wiedzieć? — Kolejne pytanie przedziera się przez ciepłe powietrze, towarzysząc siadającej obok ciebie dziewczynie.
Przygryzasz lekko jedną wargę i z wzrokiem wbitym w beżowy sufit zastanawiasz się, co rzec. Z jednej strony masz już pojęcie, czego pragniesz się od niej dowiedzieć, z drugiej jednakże nie możesz się zdecydować, o co pytać najpierw.
Przenosisz spojrzenie na osobę ci towarzyszącą. Jej smukłe ciało oplątuje subtelna i prosta, fioletowa sukienka, okryta czarnym żakietem. Na opalonej skórze jej dekoltu pobłyskuje na drobnym łańcuszku zawieszka, przedstawiająca pingwina oraz niewielkie serduszko. Swymi drobnymi dłońmi podpiera owalną, promienną twarz. Z prawej strony opada na nią sięgająca podbródka, złota grzywka, zaś z drugiej strony włosy dziewczyny są wygolone niemal do samej skóry, odsłaniając tym samym zawieszone na uchu srebrne kolczyki.
— Kim jesteś? — wahasz się przez chwilę, ale pomimo tego kończysz wypowiadane przez siebie pytanie.
— Kim jestem? — powtarza po tobie dziewczyna, wypowiadane słowa kierując jednak bardziej do siebie aniżeli swojego gościa. — Zawsze to samo — dodaje po chwili, kręcąc głową z rezygnacją. — Naprawdę tak bardzo chcesz coś o mnie wiedzieć? Nie wystarczy ci to, jak i o czym piszę?
Kręcisz ostrożnie głową, wpatrując się w nią z odrobiną zniecierpliwienia.
— No cóż, skoro chcesz… Jestem Herra Sombra, mam za sobą już, lub też dopiero, kilkanaście lat życia. Pochodzę z dawnego niemieckiego miasta, mieszczącego się w północno-zachodniej Polsce, w którego nazwie dumnie wije się wielkie S. Tam też do tej pory mieszkam. — Blondynka sięga po filiżankę. Przez chwilę obraca ją w dłoniach, przyglądając się wędrującej ku górze parze.
Dostrzegasz to, jak zastanawia się nad dalszą odpowiedzią. W końcu, może to z bezsilności, może z braku pomysłów, dziewczyna zanurza swoje nieco suche, popękane usta w gorącym płynie i upija kilka drobnych łyków.
— Czemu akurat pisanie? — pytasz, próbując nieco jej pomóc.
—  Dlaczego akurat ono jest moją pasją? — upewnia się, wbijając w ciebie swój z początku nieobecny wzrok. Po chwili dalszego namysłu w końcu decyduje się kontynuować. — Cóż… Zajmuję się tym w sumie, odkąd tylko sięgam pamięcią. Już za czasów szkoły podstawowej jako pierwszo- czy drugoklasistka chciałam stworzyć jakąś własną książkę. — Uśmiecha się na to wspomnienie, wyglądając na czymś rozbawioną. — Nietrudno jest się jednak domyślić, jak te próby się kończyły — czego można oczekiwać od kilkuletniego dziecka? — Powietrze na chwilę wypełnia jej perlisty śmiech. — Koniec końców zdecydowałam się na zabranie się za coś „na poważnie. I wtedy powstał zalążek mojego pierwszego fan fiction. Miało to miejsce jakieś trzy lata temu. Nie skończyłam go jednak, czy to z braku dalszej fascynacji kreskówką, na której się ono opierało, czy może zwyczajnej nudy, tego nie wiem dotąd. Tak czy siak, porzuciłam je na rzecz zupełnie innego – tego, w którego rewiry właśnie wkraczasz.
Kiwasz głową, przyglądając się dziewczynie z zainteresowaniem.
— Jaka jesteś? — Twój głos przedziera się przez chwilową ciszę, przerywaną jedynie mruczeniem kota, który właśnie wskoczył twojej rozmówczyni na kolana.
— Raczej mnie zbyt często nie spotkasz wśród grup młodych ludzi jako takich — mówi z lekko zadziornym uśmiechem. — Jestem bardziej typem introwertyka niż duszą towarzystwa. Ufam przede wszystkim sobie, bo i bywają sytuacje, gdy najlepiej czuję się w towarzystwie samej siebie i swojej wyobraźni. Jeśli już należę do jakiejś grupy młodzieży, to nie jestem do końca jej częścią — stoję nie tyle na uboczu, tylko gdzieś poza innymi. Mimo tego wszystkiego nie mam najmniejszych trudności z kontaktem z nowymi ludźmi. Kocham książki, jak i to, co je tworzy — język, nie tylko ojczysty, lecz również obce, takie jak na przykład angielski lub niemiecki. Jak dla ironii, uwielbiam przy tym fizykę i wszelkie inne dziedziny nauki, nierozerwalnie związane z poznawaniem świata i samego siebie.
— A hobby? — wypytujesz dalej.
Dziewczyna spogląda na ciebie trochę zdziwiona.
— Przecież już opowiadałam ci o pisaniu — odpowiada niepewnie, nie do końca rozumiejąc, co masz na myśli.
— Chodzi mi o inne hobby — wyjaśniasz, ciekaw odpowiedzi.
Dziewczyna posyła ci lekki uśmiech. — Z wyjątkiem pisania zajmuję się jeszcze rysowaniem. Fascynuje mnie psychologia i mniej „oficjalne” dziedziny nauki — te które zajmują się zagadnieniami wciąż kontrowersyjnymi. Warto wspomnieć też o tym, że jestem kinomaniaczką — uwielbiam filmy, zarówno animowane, jak i fabularne. Moim ostatnim hobby jest... — przerywa na moment, próbując najwyraźniej przewidzieć twoją reakcję — lotnictwo, co prawda nie wojskowe, a cywilne. Trochę dziwna pasja, ale wyjątkowo zajmująca.
Spuszczasz głowę, zastanawiając się nad jej słowami. Tymczasem twoja towarzyszka odstawia pustą już filiżankę na stolik, zdejmując delikatnie kota z kolan. Unosi się powoli z fotela, dając ci tym samym wyraźnie do zrozumienia, że czas ją goni.
Prędko idziesz w ślad za nią, wciąż mając w głowie mnóstwo nurtujących cię pytań. Podnosisz pytający wzrok. Gdy tylko wasze spojrzenia się spotykają, dziewczyna uśmiecha się delikatnie.
— Proszę. — Podaje ci kawałeczek sztywnego papieru.
— Po co mi to? — Spoglądasz na nią badawczo.
— Teraz twoja kolej — odpowiada enigmatycznie, znikając za biurkiem.
Z ciekawością opuszczasz wzrok i lustrujesz ściskaną w dłoni karteczkę. Widnieje na niej krótka informacja:
Herra Sombra  kontakt:
email  Blackie.Line@gmail.com
GG  38622726

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za najdrobniejszą nawet opinię!
Każdy spam, który znajdzie się pod którymkolwiek postem, zostanie natychmiast usunięty, a jego autor — dotkliwie prześladowany.
Miejsce na jakiekolwiek reklamówki znajduje się w zakładce Informatorzy.